W dobie ekologicznego szaleństwa, przykuwania się do drzew, krzaków i pokrzyw, gdy arcymodne jest podejmowanie inicjatyw ochrony dżdżownic i szarańczy pstrej oraz w czasach gdy naturalne siedliska człowiecze zaczynają być chronione przez człowieka przed człowiekiem pozwoliłem sobie na małą nowelkę o nieco przewrotnej treści.